14.01
Początek roku. Niby zima, ale jakoś tak dziwnie... Temperatury raczej jeszcze nie wiosenne, słońce za to świeci jak szalone. Niestety, brak tego, co buduje klimat tej poru roku, brak śniegu! Szkoda, bo okolice w białej, puszystej szacie wyglądają bajkowo. A tak pozostaje tylko brunatno-zielony krajobraz i nadzieja, nadzieja na zbliżającą się wiosnę. To właśnie ona niebawem zdejmie ze świata całun smutku i tknie nowe życie w hibernujące otoczenie.
16.05
Wiosna zagościła się już na dobre. Niestety, ja chyba jeszcze jestem zaspany (a może to już skleroza???), bowiem będąc na działce wcześniej, nie zabrałem ze sobą urządzenia rejestrującego obraz. Szkoda! Obudzone z zimowego snu tulipany wybuchnęły feerią barw, otwierając swoje żółte i czerwone kwiaty. Soczysta zieleń rozpanoszyła się wokół i jedynie robinia jakby się jeszcze zastanawiała. Prezentuje swe wdzięki z taką lekką nieśmiałością...
06.06
Długi czerwcowy weekend. Bardzo słoneczny i gorący czas. Z powodu braku wody trawa zaczyna zmieniać kolor z soczystej zieleni na barwy żółto-brązowe. Aby ulżyć nieco doli latających braci mniejszych, zrobiliśmy dla nich poidełko z wodą, by mogły ugasić pragnienie i zażyć odświeżającej kąpieli. Może zaakceptują takie rozwiązanie i będzie można przyjrzeć się gatunkom ptaków zamieszkującym okolice działki.
01.07
Nastał czas na zrobienie porządku z niektórymi iglakami. Ich bujne grzywy poszły pod nożyce (sekator) dyżurnego fryzjera. W bardziej opornych przypadkach, gdzie podstawowe narzędzia nie dały rady, należało użyć piły do drewna. Trochę to bolało zarówno przycinających jak i pacjentów. Ale więcej światła (jak powiedział Johann Wolfgang Goethe) to szansa dla innych mieszkańców ogrodu... Pojawiły się też nowe nasadzenia - uratowane od niechybnej śmierci żywotniki. Mam nadzieję, że się zaaklimatyzują w nowym miejscu.
17.07
Ostatnie chwile kiedy słychać szum buszującego w zbożu wiatru. Łany żyta dojrzewają w słońcu pięknych lipcowych dni. Nadchodzi pora zbiorów. Gdzieniegdzie, z taką jeszcze jakoby nieśmiałością, żniwiarze kładą pokotem zasiewy, pozostawiając za sobą gołą ziemię. Krajobraz zmienia się diametralnie. To preludium nadchodzącej jesieni, choć trudno o niej mówić, przyglądając się bujnej zieleni, która panoszy się w ogrodzie.
19.08
Po bujnej zieleni nie zostało już ani śladu. Od kilku tygodni żar leje się z nieba, o deszczach można tylko pomarzyć. Rośliny iglaste dają sobie jakoś radę, liściaste - zawinęły blaszki liściowe, a później zaczęły usychać. Źle to wygląda - nie będzie nawet kolorowej jesieni, zostaną jedynie golusieńkie badyle. Najbardziej ucierpiały borówki amerykańskie. Z braku wody ich owoce zaschły na krzakach.
Na polach już po zbiorach. Łany zboża zniknęły, pojawiły się na horyzoncie bele słomy. Wokół zrobiło się pusto. Wkrótce rżyska zostaną zaorane - wtedy na dobre zapachnie jesienią. Trawa na sąsiedniej działce rośnie sobie w najlepsze i nikt nic tu z nią nie robi. Osiągnęła już wysokość ogrodzenia...
21.12
Za kilka dni nadejdzie już kalendarzowa zima, a tu - jak w ostatnich latach stało się już normą - śniegu nawet na lekarstwo! Ciepło, deszczowo - aura przypomina raczej jesień. Drzewiej o tej porze bywało mroźno i śnieżnie. Miast białej szaty, świat przybrał szaro-bure odcienie. Zimno-zielony kolor iglaków oraz podobna barwa trawy walczy z brązem, w który przyoblekły się niektóre tuje. Dlaczego - nie wiem!. Można to oznaka ich choroby, a może tak właśnie ma być... Odpowiedź przyniesie wiosna. Albo w niektóre rośliny tchnie ona nowe siły witalne, albo trzeba będzie zmodyfikować aranżację.