29.01
Pierwsza wizyta w 2016 roku. Niby zima, a śniegu "ni ma"! Wyszedł taki mały rym częstochowski. Gorzej, że gdzieś zapodziały się fotki. Niby gdzieś są, ale gdzie? Na razie szukam. Mam nadzieję, że nie zniknęły tak, jak ostatnie połacie śniegu ... niestety, zdjęcia jednak się zapodziały gdzieś, zostanie tylko powyższy wpis.
27.02
Miła dla oka, bajkowa - niczym z filmów fantasy - sceneria . Lekki mróz, pomimo to dość gęsta mgła. Szaro, buro, tajemniczo, jakoś tak lekko mistycznie...
01.04
Wiosna tuż tuż. Rośliny budzą się do życia, kolejny rok za nami, niestety... Niektóre z okazów flory chyba już jednak nie obudzą się i trzeba będzie się z nimi pożegnać. Cóż, c'est la vie - szkoda, odejścia są zawsze trudne. Z miłych akcentów - będziemy mieli sąsiedztwo. Skrzynka energetyczna już stoi. Zatem niebawem pewnie ruszy i budowa.
01.05
Pierwsze w tym roku koszenie trawy. Stara, wysłużona kosiarka, nie zawiodła! Zrobiło się jakoś tak przejrzyście, zapanował ład i porządek. Święto ludzi pracy stało pod znakiem pracy - zatem zostało właściwie uczczone :-)
20.06
Rozpoczęte zostały nowe inwestycje. Powstało obrzeże rabaty z lawendą oraz utwardzone tłuczniem granitowym przejście z tarasu do schodów wejściowych domku holenderskiego. I największa inwestycja - stawianie trackera. Zaczęło się niewinnie od wykopków i wylania fundamentu. Jednak kontuzja, której się przy tej czynności nabawiłem, całkowicie wyeliminowała mnie ze wszelkich prac fizycznych w tym sezonie działkowym. Została mi jedynie rola kierownika i kontrolującego...
Za płotem ruszyła także budowa - niepomiernie większa inwestycja. Będziemy mieli sąsiadów. Fundamenty pod dom już wylane.
16/30.07
Można liczyć na prawdziwych przyjaciół w potrzebie! Dzięki ich pomocy został wybudowany postument pod urządzenie nadążne. Troszkę roboty (dla osoby, której profesja jest daleka od budownictwa) trzeba było wykonać. Ale mistrz w swej robocie miał pomocnika. Wyszło całkiem dobrze, pewnie sam nie zrobiłbym lepiej :-)
Pod koniec lipca pojawiła się zaprzyjaźniona firma z Krakowa, która zwieńczyła dzieło. Dwie godziny roboty i tracker stoi na swoim miejscu. Teraz pozostały prace wykończeniowe oraz podłączenie sterowania. To spocznie już na moich barkach. Więcej na temat trackera na działce - kliknij na ten link.
10.09
Powoli prace się posuwają, niemniej ich tempo jest dalekie od oczekiwań. Cóż, trzeba zapłacić frycowe. Może w przyszłym roku uda się podgonić robotę? Tracker, jeszcze bez paneli, stoi i działa. W tym sezonie pożytku już raczej z niego nie będzie. Ale jest, a swoją obecnością przyciąga wzrok zarówno przechodniów, jak i podróżujących samochodami.
Schody z balustradą, po wymianie drewnianych stopni, znalazły inne zastosowanie. Ich rolę przejęły palety.
06.11
Jedna z ostatnich tegorocznych wizyt. Czas sprzątnąć opadłe liście, obejrzeć stan urządzeń po długotrwałych, deszczowych dniach. W domku pojawił się gryzoń i skonsumował kapelusz sznurkowy. Musiał się nim nasycić i zmienić zakwaterowanie, bo zastawione pułapki ze smacznym serem pozostały puste. Sprowadził się także kret. Jego działalność była widoczna z daleka. Ale na nasze szczęście, a jego nieszczęście, udało się go na stałe wyprowadzić. W takie ponure dni jest i odrobina nadziei na lepsze. Tuż za płotem, na przylegających do działki polach, zieleni się ozime zboże. Rodzi się nowe...